Zawodniczki ŁKS w minionym sezonie awansowały na zaplecze ekstraklasy i teraz chcą jak najlepiej przygotować się do sezonu I ligi. Jednym z etapów jest obóz w Czarnym Dunajcu, gdzie siatkarki mają za zadanie nie tylko doskonalić technikę, ale również kondycję. W góry wyjechały już w poniedziałek, ale jak na razie mogą narzekać. - Warunki mamy tutaj idealne, ale brakuje dobrej
pogody - bezradnie rozkłada ręce Maciej Bartodziejski, nowy szkoleniowiec ełkaesianek. - Niestety to bardzo krzyżuje nam wszystkie szyki. Z dnia na dzień musimy sporo kombinować i zmieniać plany.
Podopieczne Bartodziejskiego nie mogą przykładowo wyjść w góry czy nawet pograć w
siatkówkę plażową. - Do tej pory nigdzie nie poszliśmy, nawet na piach, bo nie chcemy biegać po błocie w deszczu. Zajęcia z piachu przenoszę więc do hali i w pewnym stopniu udaje mi się osiągnąć cel, choć wiadomo, że lepiej byłoby wykonywać te ćwiczenia na dworze - mówi trener ŁKS..
I dodaje: - Najgorzej, że
pogoda płata nam figle. Nie ma co wierzyć prognozom, bo to wróżenie z fusów. Już kolejny dzień mamy chwilę słońca, chcemy wychodzić, a zaraz zaczyna padać.
Pogoda jest naprawdę nieprzewidywalna, ale mam nadzieję, że jeszcze uda nam się solidnie potrenować i zrealizować cały plan.
Ełkaesianki na razie czują się dobrze i od początku przygotowań żadna z siatkarek nie nabawiła się kontuzji. - Trenujemy dwa razy dziennie w hali lub siłowni, czekamy na
pogodę - mówi Katarzyna Jaszewska, najbardziej doświadczona zawodniczka ŁKS. - Przydałoby się jeszcze skorzystać z gór i liczę na to, że będzie jeszcze ciepło. Na warunki mieszkalne i treningowe nie możemy narzekać.
Zgrupowania służą także integracji zespołu ŁKS, choć czasu poza treningami siatkarki mają niewiele. - Gdy nie trenujemy, to staramy się odpoczywać, by zregenerować siły na kolejne zajęcia - mówi Jaszewska.