W połowie
stycznia wydział
sportu rozpisał konkurs na dotacje. Kluby na jego zakończenie i przelanie pieniędzy na konta musiały czekać naprawdę długo, bo aż dwa miesiące. Te, które otrzymały mniejsze dotacje, pieniądze otrzymały wcześniej. Te z większym wsparciem musiały poczekać trochę dłużej, bo w ich przypadku niezbędny był jeszcze podpis skarbnika miasta. Początkowo zapewniano, że wszystkie kluby otrzymają pieniądze najpóźniej
16 marca, ale w kilku przypadkach stało się to dzień lub dwa dni później.
W ogóle miejskiej kasy nie otrzymał na razie Widzew. Jak już pisaliśmy, klub z al. Piłsudskiego nie mógł dostać dotacji bez otrzymania przez wydział sportu pisma z
PZPN o dopuszczeniu do rozgrywek stadionu zastępczego oraz bez spłacenia 75 tys. zł raty wynikającej z układu. - Jeśli tego nie zrobi, pieniądze nie zostaną przelane - zapewniał wiceprezydent Tomasz Trela. Jak się dowiedzieliśmy, Widzew pismo o dopuszczeniu obiektu w Byczynie już jednak dostarczył i - co ważniejsze - wreszcie zapłacił ratę układu. W środę po południu podpisano więc umowę na miejską dotację. Wyniesie ona pół miliona złotych.
Przypomnijmy, że spośród ponad 50 klubów z dotacjami tę największą w wysokości 545 tys. zł otrzymały siatkarki Budowlanych. Dalej, poza piłkarskim Widzewem, są: żużlowcy Orła (335 tys.), rugbiści Budowlanych (250), koszykarki Widzewa (220) oraz AZS (183), Społem (182), UKS SMS (136), piłkarski ŁKS (120) i RKS (115).