W ostatnim meczu 27. kolejki T-Mobile
Ekstraklasy piłkarze ŁKS przegrali na własnym stadionie z Koroną 0:2. Porażka jeszcze bardziej zmniejszyła szanse łodzian na utrzymanie. Na trzy kolejki przed zakończeniem sezonu ełkaesiacy tracą do bezpiecznego miejsca teoretycznie trzy, a w praktyce cztery punkty, gdyż zajmująca 14. miejsce Lechia
Gdańsk ma zdecydowanie lepszy bilans bramkowy.
- Nie może dojść do takiej sytuacji, że w pierwszych dwudziestu minutach przegrywamy mecz. Walczymy przecież o utrzymanie w ekstraklasie, a nasza gra wygląda tak, jakbyśmy się już utrzymali. Nasza sytuacja jest tragiczna, może fizycznie jesteśmy przygotowani, jednak po grze i wynikach widać, że brakuje nam formy - powiedział "Przeglądowi Sportowemu" po kolejnej porażce
Marek Saganowski, kapitan ŁKS.
Po przegranej wyraz swojemu niezadowoleniu postanowili dać kibice. Ponad tysięczna grupa fanów zebrała się pod stadionem, gdzie domagała się rozmowy z piłkarzami. Z powodu kibiców nie doszło również do konferencji prasowej, gdyż trenerzy nie odważyli się przejść ze stadionu do hali. Gorąco było już pod koniec meczu, gdy kibice krzyczeli do zawodników "piłkarzyki pajacyki" czy "po co wy gracie, skoro ambicji nie macie". - Nie chcę wypowiadać się na temat zachowania kibiców. Nie zgodzę się z tym, że nie było w nas ambicji. Daliśmy z siebie wszystko - powiedział "PS" po spotkaniu Paweł Sasin, obrońca łodzian.