Na inauguracyjnym treningu na stadionie łódzkiego Orła był Adrian Kasztelan, ale nie trenował. To spore zaskoczenie, bo choć pomocnik ma ważny kontrakt do końca
czerwca 2015 roku, nie był nawet przebrany w strój sportowy. Dlaczego? - Ponieważ nie mam ważnych badań - tłumaczy Kasztelan. - Tak poważnie, to stoję obecnie przed podjęciem ważnych osobistych decyzji. Chodzi o moją pracę zawodową. Do tej pory udało się pogodzić sport z pracą, dlatego liczę, że po rozmowie z działaczami, która wkrótce mnie czeka, będę w stanie pogodzić uprawianie sportu z zarabianiem na życie. Ponad 20 lat gram w
piłkę nożną, dlatego nie jest to łatwa decyzja. Jestem jednak dobrej myśli - dodaje.
W poprzednim sezonie Kasztelan był kluczowym zawodnikiem drużyny z al. Unii, a do tego to najlepszy wykonawca stałych fragmentów gry, po których padło najwięcej bramek. - Uważam, że w nowym sezonie mój dorobek jako asystenta może być tylko lepszy. Rok temu rozpocząłem dopiero pracę, a do tego doszły naprawdę ciężkie treningi. W efekcie moja forma nie była idealna. Tymczasem przygotowanie fizyczne jest ważne nawet w czwartej lidze, bo jeżeli piłkarz wychodzi na boisko zmęczony po ciężkim dniu pracy, to trudno liczyć na jego dobra grę - tłumaczy.
Kasztelan przyznaje, że pozyskanie Szymona Gąsińskiego, Przemysława Różyckiego i ewentualne zatrudnienie Krzysztofa Brodeckiego to bardzo dobry ruch działaczy. - Oni nie będą uzupełnieniem, lecz sporym wzmocnieniem zespołu - twierdzi. I dodaje, że w sobotnim sparingu z Wartą Sieradz raczej nie zagra, bo nie zdąży wykonać obowiązkowych badań lekarskich, a bez nich nie może nawet trenować.