Przed spotkaniem prezydent Tomaszowa zmobilizował piłkarzy Lechii, ponieważ obiecał, że to ostatni sezon, jaki piłkarze grają na starym stadionie. Wizja awansu trochę jednak sparaliżowała zarówno gospodarzy, jak i ełkaesiaków, którzy również walczą o promocję do wyższej klasy rozgrywkowej. Oba zespoły grały nerwowo, choć pierwsi opanowali się goście, którzy szybko mogli objąć prowadzenie. Przemysław Kocot mocno uderzył z dystansu i narobił sporo problemów bramkarzowi Lechii. W rewanżu kibicom przypomniał się Marcin Mirecki, najlepszy strzelec Lechii, ale uderzył zbyt wysoko. W 34. minucie ŁKS mógł objąć prowadzenie po szybko wyprowadzonej kontrze, ale Fabian Woźniak uderzył w słupek. W końcówce pierwszej połowy przewagę miała Lechia, ale gola również nie strzeliła.
W drugiej połowie ŁKS grał bardziej otwarty futbol i przestał dbać o to, by tylko nie stracić bramki w Tomaszowie. Owocem takiej gry były groźniejsze sytuacje. Z czasem na bohatera wyrósł jednak Michał Kołba, bramkarz ŁKS, który kilkakrotnie uratował swój zespół od straty gola. W ostatnim kwadransie ŁKS zaatakował aż trzema napastnikami, bo obok Adama Patory pojawili się także Adrian Świątek oraz Rafał Barzyc, ale żaden z nich nie trafił do siatki rywali. Po ostatnim gwizdku sędziego był więc remis.
Mimo remisu ŁKS nie stracił kontaktu z Sokołem
Aleksandrów Łódzki, który również zremisował swoje spotkanie. Ucieka za to Polonia
Warszawa, która wygrała 4:0 z Wartą Sieradz. Kolejny mecz łodzianie zagrają na własnym boisku, właśnie z Sokołem.
Lechia
Tomaszów Mazowiecki - ŁKS 0:0
Lechia: Grejber - Bąkowicz (64. Janiec), Cyran, Magdoń, Milczarek - Kolasa, Szymczak, J. Rozwandowicz, Mirecki - Jardel (64. Zięba), Baraniak
ŁKS: Kołba - Pyciak, Jacek, Cichowlas, Rozmus - Woźniak, Stryjewski (74. Barzyc), Kocot, Bryła (64. Świątek), Ostalczyk - Patora