27-letni napastnik o imponujących warunkach fizycznych (ma 195 cm wzrostu) trafił do Widzewa w ostatnich dniach letniego okresu transferowego. Miał wzmocnić atak, ale furory nie zrobił. Trzykrotnie zagrał w meczach ekstraklasy, ale w żadnym nie dłużej niż 45 min. Strzelił dwa gole, ale w spotkaniu Młodej
Ekstraklasy.
W sumie więcej się leczył niż grał. Przez cały czas miał kłopot ze stawem skokowym. Okazało się, że musi poddać się operacji. - Dlatego już teraz mu podziękowaliśmy - mówi Radosław Mroczkowski, trener Widzewa. Kontrakt Lebiediewa kończy się
31 grudnia, ale już teraz pozwolono mu wyjechać.