Z sześciu widzewskich reprezentantów, którzy w minionych dwóch tygodniach rozjechali się po świecie, wszyscy wrócili już do
Łodzi. I co najważniejsze, wszyscy cali i zdrowi, na czele z Visniakovsem, w tej chwili widzewskim dobrem
narodowym. Lider klasyfikacji strzelców ekstraklasy zagrał w reprezentacji do lat 23 z Anglią C i zdobył zwycięską bramkę. Rywal nie robi z pewnością na nim większego wrażenia, bo tworzą go piłkarze z drużyn z niższych lig angielskich, ale... - Ale "Wiśnia" strzelił gola, więc wciąż jest w strzeleckiej formie - mówi trener Mroczkowski.
Gdyby, odpukać, Visnakovs się zablokował, albo nie daj Boże doznał jakiegoś urazu, byłaby katastrofa. Na szczęście w Widzewie jest już ktoś, kim można by próbować go zastąpić. Alen Melunović pozytywnie zdał testy sportowe i medyczne i podpisał roczny kontrakt z opcją przedłużenia o dwa lata. - Mam nadzieję, że da nam przynajmniej kilka goli. Nie jest może demonem szybkości, ale dobrze gra głową, nieźle nogami. To lepsza wersja Mehdiego Ben Dhifalaha - uważa Michał Wlaźlik, dyrektor sportowy łódzkiego klubu. Mroczkowski przyznaje jednak, że 100-procentowej pewności, że 23-letni Serb (ponad 190 cm wzrostu) wypali, nie ma. - Szukaliśmy zawodnika, który byłby alternatywą dla Eduardsa. Sprawdzaliśmy Melunovicia stosunkowo krótko, ale na treningach dał nam sygnały, że może nam pomóc - mówi trener Widzewa. - Zobaczymy, czy tak będzie. Ryzyko, że nie będzie wzmocnieniem, jest zawsze.
W swoim jedynym sparingu w łódzkiej drużynie z Koroną
Kielce serbski napastnik się nie popisał, z boiska wyleciał już po 28 minutach, ale Mroczkowski go rozgrzeszył. - To nie do końca była jego wina. Ja też nie zareagowałem dobrze, bo po pierwszej kartce mogłem go zdjąć z boiska, dać mu się napić wody i wpuścić z powrotem. Trochę się zagotował i wyszło, jak wyszło - mówi.
Melunović jest muzułmaninem, ale - co ważne - w kontrakcie ma zapis, że w czasie ramadanu, gdy trenuje i gra w ligowych meczach, będzie normalnie pił wodę i jadł. To bardzo ważne, bo w przeszłości Widzew miał problemy z formą Tunezyjczyków, tak jak Melunović muzułmanów. - Mamy już pewne doświadczenia, dlatego zależało nam na tym zapisie w kontrakcie - mówi Wlaźlik.
Serb wobec świetnej formy Visnakovsa na razie pewnie będzie rezerwowym. I zostanie nim też Maciej Krakowiak, bo trener Mroczkowski już zdecydował, że numerem jeden w bramce wciąż będzie Maciej Mielcarz. Kapitan Widzewa, mówiąc najdelikatniej, nie jest w tym sezonie w najwyższej formie. - Tak, Maciek będzie bronił z Podbeskidziem. Mówię o tym, bo chcę uciąć spekulacje na ten temat. Nie była to łatwa decyzja, ale mieliśmy swoje argumenty. Ale oczywiście granica cierpliwości istnieje - mówi Mroczkowski.
Zespół z Bielska prowadzi były trener Widzewa Czesław Michniewicz, którego to właśnie Mroczkowski zastąpił. Dla obecnego szkoleniowca łodzian to jednak żaden problem. - To nie ma żadnego znaczenia. Pewnie dla kogoś, kto wraca do swojego byłego klubu i będzie z nim rywalizował, jest trochę inaczej, to taka podróż sentymentalna. Ale dla nas to po prostu kolejny ważny mecz, w którym chcemy zagrać jak najlepiej i go wygrać - kończy szkoleniowiec Widzewa.
Więcej o sporcie w Łodzi i nie tylko na blogach: Jarosława Bińczyka, Szymona Bujalskiego i Bartłomieja Derdzikowskiego