Piłkarze Widzewa w poniedziałek wznowili treningi. Spośród pięciu testowanych graczy uwagę zwraca przede wszystkim Steven Lecefel. 27-letni napastnik ostatnio grał w walijskim Rhyl FC. Rok temu było o nim głośno w Wielkiej Brytanii, ale bynajmniej nie z powodu seryjnie zdobywanych bramek. W
marcu 2013 roku materiał o Lecefelu przygotowało BBC, które przedstawia jego niecodzienną historię.
Napastnik, którego sprowadzono do Rhyl przed sezonem 2012/2013, początkowo mieszkał w Walii. Jego koledzy z zespołu mieszkali jednak głównie w Manchesterze i Liverpoolu i osamotniony Lecefel czuł się źle. Spytał więc trenera Grega Stronga, czy mógłby przylatywać na mecze z
Francji, gdzie mieszkał wcześniej. Ten się na to zgodził, ale pod warunkiem, że piłkarz sam będzie opłacał swoje loty. Tak też się stało. "Lecefel, który w tygodniu prowadzi firmę sprzedającą telefony, rozpoczyna przygotowania od wczesnej podróży na lotnisku w Paryżu i lotu do Manchesteru. Tam wita go menadżer Greg Strong i zabiera na rozgrywany tego dnia mecz" - opisuje BBC.
27-latek został wypatrzony przez menadżera Rhyl w jednej z niższych lig angielskich, do której trafił z siódmego poziomu rozgrywkowego we Francji. Kontrakt w walijskiej drużynie załatwił sobie dobrym występem w sparingu przeciwko Manchesterowi City. Po jego transferze zrobiło się o nim na tyle głośno, że dostał powołanie do reprezentacji Martyniki, z której pochodzi jego ojciec. Lecefel w
grudniu 2012 wystąpił w jednym spotkaniu w Pucharze Karaibów. "Nie mogłem w to uwierzyć. Myślałem, że to musi być żart. Ale nie był, z czego jestem bardzo szczęśliwy" - opowiadał napastnik dziennikarzom BBC.
Tyle wiadomo o Lecefelu do
marca 2013. Co działo się z nim później, trudno ustalić. Wiadomo, że Rhyl poprzedni sezon zakończyło awansem do Premier League, a według jedynego portalu, na którym znaleźliśmy podsumowanie występów Francuza, rozegrał on wtedy sześć spotkań, w których zdobył jednego gola. W składzie na obecny sezon Lecefela już się jednak nie odnajdzie.
Więcej o sporcie w Łodzi i nie tylko na blogach: Jarosława Bińczyka, Szymona Bujalskiego i Bartłomieja Derdzikowskiego
Śledź autora na Twitterze -
@Sbujal