PlusLiga. Kolejny rewanż siatkarzy PGE Skry Bełchatów
PlusLiga. Kolejny rewanż siatkarzy PGE Skry Bełchatów
REKLAMA
Jarosław Bińczyk
W pierwszej rundzie PlusLigi PGE Skra straciła punkty w czterech meczach: przegranych z Zaksą Kędzierzyn-Koźle (0:3) i Resovią (2:3) oraz zwycięskich, ale po 3:2 z AZS-em Politechniką Warszawa i Fartem Kielce. Dwóm pierwszym bełchatowianie już się zrewanżowali, teraz przyszedł czas na pozostałych.
W sobotę podejmą zespół ze stolicy, który ostatnio ma wielkie powody do zadowolenia. W kraju zdobyła punkty w siedmiu ostatnich kolejkach (cztery zwycięstwa i trzy porażki 2:3), zaś w Challenge Cup awansowali do ćwierćfinału, eliminując jednego z faworytów - Dynamo Krasnodar (po złotym secie).
- To z pewnością podbuduje naszych przeciwników, ale i dla nas jest ostrzeżeniem przed ich zlekceważeniem - ostrzega Jacek Nawrocki, trener PGE Skry.
W porównaniu do poprzedniej kolejki PlusLigi sytuacja mistrzów Polski jest znacznie lepsza. Do zdrowia i treningów wrócili bowiem Mariusz Wlazły i Bartosz Kurek. Bez nich drużyna z Bełchatowa pokonała Tytana AZS Częstochowa i umocniła się na pierwszym miejscu w tabeli. Rywal jest szósty z dorobkiem o połowę mniejszym (ma 16 pkt.).
Nawrocki przypomina, że spotkania PGE Skry z Politechniką w fazie zasadniczej zawsze były zacięte. Przed rokiem mistrzowie Polski przegrali w stolicy 2:3. Teraz jednak faworyt jest jeden i to zdecydowany. Bo na każdej pozycji bełchatowianie mają lepszych siatkarzy, choć Grzegorz Szymański, Marcin Nowak, libero Damian Wojtaszek czy rozgrywający Patrick Steuerwald to wyróżniający się zawodnicy PlusLigi.
Jednak to, co wystarczyło do pokonania rosyjskiego średniaka, nie wystarczy na europejską czołówkę, do której zalicza się PGE Skra. Chyba, że jej siatkarze zagrają słabiej...