Rozmowa z Piotrem Gackiem*
Jarosław Bińczyk: Co zrobić, żeby pokonać Arkas Izmir? Oprócz tego, że trzeba mieć pełny skład, czego zabrakło Zaksie w spotkaniu z tureckim zespołem.
Piotr Gacek: Z tego co słyszę, w Skrze wszyscy zawodnicy są zdrowi, więc na pewno wyjdą na boisko w najmocniejszym składzie. Trzeba przede wszystkim zatrzymać Agameza. Zespół z Bełchatowa ma na skrzydłach tak wysokich blokujących, że większego problemy nie powinni z tym mieć.
Trener Jacek Nawrocki podkreśla, że Arkas jest bardzo silnym przeciwnikiem. To asekuracja?
- Nie, prawda. Drużyna nie jest może zbudowana z wielkich siatkarskich gwiazd, ale ma świetnego trenera [Kanadyjczyka Glenna Hoaga - przyp. red.], który poustawiał jej grę pod względem taktycznym. Tak przygotował zawodników do sezonu, że spisują się świetnie. Dlatego muszę się zgodzić z Jackiem Nawrockim, że to znakomity zespół, ale z pewnością w zasięgu Skry.
Podobno gracze Arkasu bardzo dobrze serwują. Ty najlepiej to potrafisz ocenić, bo jesteś libero.
- Dobrze zagrywają taktycznie. Oczywiście bardzo mocno serwuje Agamez, ale reszta zawodników mało psuje serwów. Są w tym elemencie groźni, ale zespół z Bełchatowa nie będzie miał większych problemów z pokonaniem Arkasu. Skra jest klasową drużyną.
A jakie są słabe punkty Arkasu?
- Hmmm... Gdybym wiedział, to może teraz my gralibyśmy w Final Four (śmiech). A poważnie, to myślę, że trenerzy i statystycy Skry już wypunktowali wszystkie słabe strony zespołu z Izmiru. Ja mogę mówić tylko o dobrych stronach, bo, niestety, z nim przegraliśmy. Gdybyśmy wygrali, byłoby odwrotnie. Przede wszystkim Arkasu nie wolno zlekceważyć i myśleć, że zwycięstwo ma się już w kieszeni. To solidny zespół.
Zaksa w tej edycji Ligi Mistrzów pokonała na wyjeździe Trentino, choć oprócz słynnego przeciwnika mieliście przeciw sobie włoskich sędziów.
- W Trento był sędziowski cyrk, ale wtedy byliśmy nakręceni na dobrą grę. To był jeden z ostatnich naszych meczów w pełnym składzie. Później mieliśmy już problemy zdrowotne i ubywało nas z dnia na dzień. Miło wspominam ten dzień, bo rozegraliśmy jeden z najlepszych meczów.
Panuje przekonanie, że Trentino można pokonać, ale zanim dotrze do finału. W decydujących spotkaniach są nie do zatrzymania.
- Ważny będzie atut własnej hali. Wszyscy widzą Trentino w finale, a przecież wcześniej ma groźnego rywala, czyli Zenit Kazań. Jeśli dojdzie już do finału Skra - Trento, to drużyna z Bełchatowa dobrze wie, jak to zrobić. Pokonała Włochów w Atlas Arenie w ubiegłym roku, i to 3:0. Trentino ma przewagę tylko w tym, że kolejny raz gra w finale. Przeciwnicy mogą mieć kłopoty mentalne, kiedy wyjdą na boisko z myślą, że z nimi nie da się wygrać. Da się. Chłopaki ze Skry w tym sezonie prezentują się doskonale i mają duże szanse, żeby odnieść duży sukces, czego im serdecznie
życzę.
* Piotr Gacek od dwóch sezonów jest zawodnikiem Zaksy Kędzierzyn-Koźle. Wcześniej grał w PGE Skrze, z którą dwa razy zdobył mistrzostwo Polski