Choć sezon w siatkarskiej PlusLidze bełchatowianie rozpoczynają w niedzielę, to w czwartek rozegrają jeszcze mecz sparingowy. O godz. 16 zmierzą się w Kędzierzynie-Koźlu z Zaksą. Jeszcze nie wiadomo, czy będzie to normalna gra, czy też wybitnie szkoleniowa, z naciskiem na konkretne elementy, dorzucaniem piłki przez trenerów. - Muszę dogadać się z Danielem Castellanim [trener drużyny z Kędzierzyna-Koźla - przyp. red.] - zapowiada Jacek Nawrocki. Szkoleniowca PGE Skry cieszy to, że przed bardzo trudnym okresem w jego zespole nie ma poważnych kontuzji.
W pierwszej kolejce zdobywcy Superpucharu Polski zmierzą się w hali Energia z Lotosem Treflem
Gdańsk (w niedzielę o godz. 13.30). Dzień później wyjadą z Bełchatowa, by wrócić 21 października. Najpierw czeka ich 300-kilometrowa podróż do Rzeszowa na rozgrywany awansem pojedynek drugiej kolejki PlusLigi z Resovią (o godz. 18). Po nim nie wrócą już do domu, ale spędzą noc w hotelu, a w środę pojadą do Warszawy. - Unikniemy dzięki temu zmęczenia nocną podróżą i będziemy mogli normalnie potrenować na siłowni. To jest jedyna szansa, żeby coś zrobić w ciągu dwóch dni - tłumaczy Nawrocki. Jeszcze nie wiadomo, czy bełchatowscy siatkarze będą ćwiczyć rano w
Rzeszowie, czy po południu w stolicy.
W czwartek rano drużyna wyleci do Dauhy, gdzie 13 października rozpoczną się klubowe mistrzostwa świata. Licząca w sumie pięć i pół tysiąca kilometrów podróż (z przesiadką we
Frankfurcie) potrwa około dziewięciu godzin. Polecą samolotami Lufthansy. Siatkarze PGE Skry po raz trzeci zagrają w katarskim turnieju. Dwa poprzednie występy kończyli tak samo, czyli na drugim miejscu. W tym roku w grupie trafili na Zenit Kazań, mistrza Azji Al-Arabi Dauha, oraz egipski Zamalek, najlepszy zespół Afryki.
24 października zagrają w
Łodzi z z Fenerbahce Stambuł w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów.