Pech nie opuszcza bełchatowskiej drużyny. Przed sobotnim meczem z Delectą w
Bydgoszczy trener Jacek Nawrocki wreszcie miał do dyspozycji wszystkich skrzydłowych. Co prawda nie w pełni sił i formy, bo Aleksandar Atanasijević miał ponadmiesięczną przerwę w treningach, a Mariusz Wlazły przez ostatni tydzień chorował. Niestety, tak było tylko przed dwa sety, bo na początku trzeciego Winiarski tak nieszczęśliwie wylądował po bloku, że skręcił staw skokowy. Z boiska został zniesiony z grymasem bólu na twarzy. Jego koledzy przegrali tę partię, a także czwartą, zaś cały mecz 1:3.
Winiarski w końcówce spotkania wrócił do hali i oglądał porażkę swojej drużyny z opatrunkiem na nodze. - Obrzęk stawu jest spory, podobnie jak bolesność urazu - opowiada Tomasz Kuciapiński, fizjoterapeuta. Jego zdaniem leczenie będzie trwało około tygodnia, co oznacza, że lidera PGE Skry (w Bydgoszczy atakował z 58-procentową skutecznością) zabraknie w meczu z Arkasem Izmir w Lidze Mistrzów. - Do Turcji nie poleci na pewno, bo podróż samolotem może tylko pogorszyć sytuację - zaznacza Kuciapiński. Bełchatowianie wylatują do Izmiru już w niedzielę. Prawdopodobnie Winiarskiego zastąpi jeden z zawodników drużyny Młodej Ligi.
Fizjoterapeuta PGE Skry ma nadzieję, że w piątek reprezentant Polski będzie mógł już trenować. To ważne, by zdążyć na rewanż z Arkasem (
23 stycznia w Atlas Arenie). - W takich urazach najważniejsze jest pierwsze kilkanaście godzin. Dużo więcej będzie wiadomo w niedzielę rano. Chodzi o wielkość obrzęku. Na razie noga jest spuchnięta, choć nie tak bardzo jak w najcięższych przypadkach - kończy Kuciapiński.
To już drugi uraz Winiarskiego w ostatnim miesiącu.
16 grudnia w meczu charytatywnym doznał kontuzji
kręgosłupa. Wrócił do treningów po kilkunastodniowej przerwie, a od
4 stycznia już grał.