Od kilku lat spotkania PGE Skry z Asseco Resovią są klasykami polskiej siatkówki. Nie może być inaczej, bo po pierwsze ich stawka zazwyczaj jest ogromna, a poziom bardzo wysoki. Niewiele było pojedynków, które nie miały swojej historii.
Teraz też ranga jest bardzo wysoka, ponieważ oba zespoły otwierają tabelę PlusLigi. Prowadzą bełchatowianie (35 pkt), ale mają rozegrany jeden mecz więcej. Bez niego minimalnie lepsi byliby gospodarze (33). W pierwszej rundzie 3:2 wygrała PGE Skra, lecz w zgodnej opinii straciła punkt.
Drużyna z Bełchatowa w czwartek pokonała Generali Unterhaching w
Pucharze CEV, następnego dnia rano siatkarze wsiedli do samolotu w
Monachium i przylecieli do Warszawy. Półtorej godziny później mieli rejs do Rzeszowa. Czasu na odpoczynek nie mieli wiele, bo w sobotnie popołudnie znów muszą wyjść na boisko. Dlaczego więc zgodzili się na rozegranie dwóch tak ważnych spotkań w krótkim czasie? - Podobno w niedzielę hala jest zajęta, dlatego zgodziliśmy się na taki termin. Naszym trenerom to nie przeszkadza - tłumaczy Konrad Piechocki, prezes PGE Skry.
Miguel Falasca daje szansę gry wszystkim zawodnikom, ale na trzech pozycjach nie ma możliwości manewru. Zmienników nie mają obecnie Aleksa Brdjović, Mariusz Wlazły i Paweł Zatorski. Resovia jest w znacznie lepszej sytuacji, bo na każdej pozycji ma przynajmniej dwóch wartościowych zawodników. Gdy słabiej radzi sobie Dawid Konarski, na boisku pojawia się Jochen Schöps, gwiazda europejskiej siatkówki. Rozgrywającego Fabiana Drzyzgę zawsze może zastąpić Lukas Tichacek, zaś Oliega Achrema i Petera Veresa - Nikołaj Penczek i Paul Lotman.
Mimo dużego obciążenia niezastąpieni bełchatowianie spisują się znakomicie. Wlazły w dwóch ostatnich meczach - z Czarnymi
Radom i Generali - miał ponad 60-procentową skuteczność. 20-letni Brdjović bardzo dojrzale prowadzi grę, a do dobrego rozegrania dokłada blok i trudną zagrywkę. - Mimo wszystko brak Nicolasa Uriarte jest osłabieniem - uważa Woicki, obecnie zawodnik Transferu
Bydgoszcz. Najbardziej to widać po statystykach Facundo Conte, który ze swoim rodakiem doskonale się rozumiał.
Zdaniem Woickiego w rzeszowskiej hali dojdzie do zderzenia dwóch stylów: siłowego Resovii z wyrafinowanym i technicznym PGE Skry. - Gospodarze mają ogromny atut w postaci dopingu 5 tys. kibiców. Dzięki nim zagrają na 120 proc. możliwości - uważa. Przypomina zaciętą rywalizację w ćwierćfinale poprzedniego sezonu, wygraną przez rzeszowian 3:2. Takimi wynikami zakończyły się trzy z pięciu meczów.
Poproszony o wymienienie największych atutów obu drużyn Woicki podkreśla, że teoretycznie bełchatowianie bardzo dobrze zagrywają i odbierają serwy. - W przyjęciu nie mają słabego punktu, dlatego mogą grać szybko i kombinacyjnie. Resovia jest mocna w ataku z wysokiej piłki, dzięki bardzo dobrym skrzydłowym. Potrafią też świetnie serwować i blokować. Ale najważniejsze będzie wsparcie rzeszowskich kibiców - kończy.
Początek meczu w sobotę o godz. 14.45 (transmisja w Polsacie Sport).