Gospodarze to ostatni z trudnych przeciwników PGE Skry w fazie zasadniczej. Po środowym meczu bełchatowianom zostaną już pojedynki z zespołami zajmującymi miejsca od 7. do 12. w tabeli PlusLigi. Można więc liczyć, że jeśli nie wydarzy się jakiś kataklizm, to zdobędzie komplet punktów. Wcześniej jednak stanie naprzeciw drużyny, która jest obecnie w gronie sześciu najlepszych w Europie. Jastrzębianie są już w drugiej rundzie play-off Ligi Mistrzów, a o awans do Final Four będą walczyć z Resovią.
Jastrzębski Węgiel w PlusLidze zajmuje czwarte miejsce, z dziewięcioma punktami straty do PGE Skry. W pierwszej rundzie przegrał w
Bełchatowie 1:3, ale był bardzo blisko wygrania drugiego seta. Co ciekawe, w europejskich pucharach ostatnie sukcesy odnosił bez swojej największej gwiazdy, jaką jest Michał Łasko. Reprezentant Włoch nie gra od kilku tygodni z powodu kontuzji mięśnia. Treningi już wznowił, lecz jest mało prawdopodobne, by wystąpił w spotkaniu z bełchatowską drużyną. Jego zmiennik Mateusz Malinowski też ma problemy ze zdrowiem, dlatego drużyna gra z trzema przyjmującymi. A akurat na tej pozycji ma spore możliwości, ponieważ oprócz reprezentanta Polski Michała Kubiaka ma jeszcze doświadczonego Krzysztofa Gierczyńskiego oraz Francuza z polskim paszportem Nicolasa Marechala. W takim składzie JW przegrał po 2:3 z Resovią i Zaksą, ale w sobotę rozbił w
Bydgoszczy odradzający się Transfer 3:0.
- Każdy ma świadomość tego, że przed nami dosyć trudny rywal. Skra pokazała w ostatniej kolejce ligowej, że jest przeciwnikiem, z którym nie można żartować. Jej spotkanie z Zaksą było demonstracją siły, a dwa ostatnie sety, chociaż meczu nie oglądałem i oceniam tylko po wyniku, to był pogrom - uważa Patryk Czarnowski, środkowy JW. - jesteśmy dobrze przygotowani, znajdujemy się w formie i na taki mecz, jaki przydarzył się Zaksie w Bełchatowie, na pewno sobie nie pozwolimy. Chcemy walczyć w środę o komplet punktów. Przy własnej publiczności jesteśmy w stanie to osiągnąć - kończy.
W PGE Skrze nastroje są dużo lepsze niż w ubiegłym tygodniu, kiedy drużyna przegrała na wyjeździe z Resovią. Na ich poprawę miały wpływ dwa
wydarzenia: zwycięstwo nad Zaksą i powrót do zdrowie Nicolasa Uriarte. Argentyńczyk zagrał w niedzielę tak, jakby nie pauzował przez kilkanaście dni po artroskopii kolana. Z nim w składzie bełchatowianie grają chyba najszybciej w lidze. Ciekawie zapowiada się więc pojedynek dwóch najlepszych obecnie rozgrywających PlusLigi: Uriarte i Michała Masnego.
W Jastrzębiu podkreślają, że kluczem do sukcesu będzie powstrzymanie
Mariusza Wlazłego. Kapitan PGE Skry jest w znakomitej formie i od dawna nikomu się to nie udało. W ostatnich spotkaniach niemal regularnie przekracza 60-proc. skuteczności w ataku. Prowadzi w rankingach na najskuteczniejszego i najlepiej serwującego zawodnika ligi. Jeśli pozostali skrzydłowi dostosują się poziomem do niego, to taki mecz jak z Resovią (0:3) nie powinien się powtórzyć.
- Zwycięstwa budują, dlatego jedziemy do Jastrzębia po trzy punkty - zapowiada Konrad Piechocki, prezes PGE Skry. Początek spotkania o godz. 17.30. Transmisja w Polsacie Sport.