W czwartek w Atlas Arenie
PGE Skra po raz drugi pokonała Cucine Lube i awansowała do kolejnej rundy Ligi Mistrzów. - Wszyscy jesteśmy szczęśliwi z awansu do następnej rundy, bo dla nas jest to bardzo ważne - podkreśla Wlazły. - Najistotniejszy był dla nas
wynik w Maceracie [Skra wygrała we Włoszech 3:0 - przyp. red.]. Co prawda dzięki niemu i tak nic jeszcze nie mieliśmy, ale stawiał nas w naprawdę dobrej sytuacji. Oczywiście trzeba było wygrać dwa sety, by przejść dalej, i staraliśmy się to zrobić. Rywale zagrali w drugim secie bardzo dobrze, ale my się podnieśliśmy i doprowadziliśmy do tego, że możemy się cieszyć z awansu.
Wlazły w czwartkowym meczu zagrał, choć nie był w pełni dyspozycji. - Faktycznie, jestem przeziębiony, ale nie ma się co przejmować. Każdy ma swoje lepsze i słabsze dni. Ja pod kątem zdrowotnym miałem trochę słabszy, ale spokojnie patrzę w przyszłość, bo gorzej chyba być nie może - śmieje się Wlazły.
Z kolei Wojciech Włodarczyk podkreśla, że rywalom na dobre wyszedł powrót do gry
Bartosza Kurka. - Ich drużyna Bartkiem Kurkiem na boisku była mocniejsza. Bartek zagrał bardzo fajne zawody, dlatego grało nam się ciężej, bo po drugiej stronie miał kto kończyć wysokie
piłki - twierdzi środkowy Skry.
I dodaje, że wygrana w trzecim, która dała awans mistrzom Polski, dała szansę na pokazanie się w ostatniej części meczu rezerwowym. - Fajnie, że trener miał okazję nas powpuszczać. Wszyscy cieszymy się z takich okazji do grania, bo jest ich niewiele. Staramy się je wykorzystać - mówi Włodarczyk.