W środę w Atlas Arenie PGE Skra zagra o awans do drugiej rundy play-off. Los był dla niej łaskawy, bo trafiła na chyba najsłabszego ze zwycięzców grup - Ziraat Bankasi. Turcy mieli szczęście, ponieważ dostali walkowerem punkty, gdyż Dynamo Moskwa z przyczyn politycznych nie poleciało na rewanż do Ankary. Dwukrotnie pokonali jednak VfB Friedrichshafen i Paris Volley.
W lidze Ziraat zajmuje dopiero piąte miejsce. W ostatniej kolejce przegrał na wyjeździe 1:3 z Fenerbahce, którego menedżerem jest Dariusz Stanicki. To były rozgrywający AZS
Częstochowa i reprezentacji Polski, który od wielu lat mieszka w Turcji. Wygrana zespołu ze Stambułu jest niespodzianką, ponieważ po niepowodzeniu w poprzednim sezonie budżet klubu został zmniejszony aż o 80 proc. Odeszli Ivan Miljković, Milos Nikić, Wout Wijsmans. Ich miejsce zajęli byli zawodnicy Jastrzębskiego Węgla: Alen Pajenk i Quillaume Quesque.
- Mamy młody zespół, więc wygrana z Ziraatem jest niespodzianką - opowiada Stanicki. O rywalu PGE Skry mówi, że z roku na rok jest silniejszy. W poprzednim sezonie zajął trzecie miejsce. W wywalczeniu prawa startu w Lidze Mistrzów pomógł mu Israel Rodriguez, obecnie zawodnik bełchatowskiej drużyny. - Długo nie grał z powodu kontuzji, ale gdy wrócił, zaczęli wygrywać - wspomina menedżer Fenerbahce.
Największą gwiazdą Ziraatu jest jednak Marcus Nilsson. Szwed występował przed kilku laty w Effectorze
Kielce, ale największy sukces odniósł w 2013 roku, kiedy z Lokomotiwem Nowosybirsk wygrał Ligę Mistrzów, został też uznany za najlepszego zawodnika Final Four. Przyjmującymi są Holender Jeroen Rauverdink i Portugalczyk Alexnadre Fereira. - Mają dwóch bardzo dobrych tureckich zawodników: doświadczonego rozgrywającego Huseyna Koca, który z Halkbankiem Ankara był drugi w Lidze Mistrzów, i najlepszego w kraju libero Serkana Kilicia. Ten drugi przez pięć lat grał u nas, ale nie było nas stać na zatrzymanie go - wyjaśnia Stanicki. Dodaje, że gra rywala PGE Skry jest prosta: większość piłek w ataku kierowana jest do skocznego Nilssona (209 cm wzrostu i 355 cm zasięgu w ataku). - Szwed atakuje po 50, 60 razy w meczu, zdobywa wiele punktów, ale sam nie jest w stanie wygrywać. W meczu z nami wykończyliśmy Ziraat flotem, z którym zupełnie nie mogli sobie poradzić - opowiada.
Zdaniem Stanickiego, jeśli PGE Skra zagra tak, jak w Pucharze Polski czy z Asseco Resovią, jest zdecydowanym faworytem spotkania w
Łodzi. - Musi jednak wygrać 3:0 lub 3:1, bo rewanż w Ankarze może być trudny. Trzeba za wszelką cenę uniknąć złotego seta. Jeśli trenerzy z Bełchatowa chcą wiadomości na temat przeciwnika, jestem do dyspozycji - kończy.
Przypomnijmy, że mecz rozpocznie się w środę o godz. 18, a bilety kosztują od 15 do 80 zł. Siatkarze PGE Skry wczoraj trenowali dwukrotnie, a we wtorek po porannych zajęciach przyjadą do Łodzi. Zdrowi są już Mariusz Wlazły i Facundo Conte, ale na infekcję narzeka wciąż Nicolas Marechal.
PGE Skra Bełchatów - Ziraat Bankasi Ankara, środa, godz. 18