Philippe Blain, trener PGE Skry, ma duży komfort pracy, bowiem kadra w tym sezonie jest bardzo wyrównana. Dlatego może wybierać wśród przyjmujących. W Kędzierzynie-Koźlu postawił na
Michała Winiarskiego i Nikołaja Penczewa, dla którego był to debiut w oficjalnym spotkaniu bełchatowskiego zespołu. Zaczął nie najlepiej, zwłaszcza w ataku, bo z sześciu prób w pierwszej partii zdobył tylko dwa punkty. W przyjęciu też stać go na więcej...
Początek meczu był wyrównany, a o sukcesie gospodarzy zdecydowała lepsza gra blokiem. Zaksa zdobyła nim trzy punkty, a PGE Skra - jeden. Obie drużyny popsuły po pięć serwów, ale jedynego asa zaserwował Łukasz Wiśniewski. I właśnie te szczegóły zrobiły niewielką różnicę dającej prowadzenie kędzierzynianom. W kolejnym secie dominowali goście, ale za każdym razem tracili przewagę, nawet czteropunktową (16:12). Nicolas Uriarte nie silił się na wielkie kombinacje, wykorzystując przede wszystkim w ataku Mariusza Wlazłego i Srecko Lisinaca (w sumie po dwóch partiach mieli aż 35 ataków, a ich koledzy - 23). Obaj grali świetnie, ale też są ludźmi, więc czasami się mylili. Po autowym zbiciu Serba Zaksa miała setbola i dużą szansę, bowiem zagrywkę musiał przyjmować Wlazły. Zrobił to jednak na tyle dobrze, że Uriarte mógł mu wystawić
piłkę. PGE Skra odzyskała inicjatywę po autowym ataku lidera gospodarzy Dawida Konarskiego, a seta zakończył asem Lisinac.
Sparingi i mecz z mistrzem Polski pokazują, że PGE Skra ma problem z utrzymaniem poziomu gry. W trzeciej partii po asie Karola Kłosa wygrywała 16:13, jednak znów Zaksa miała pierwsza szansę objęcia prowadzenia w meczu. Pomógł jej w tym sędzia Piotr Dudek odgwizdując jako nieczystą obronę Roberta Milczarka. Rok temu w tie-breaku w
Bełchatowie, kiedy gospodarze gonili rywali, Grzegorz Bociek złapał piłkę i odrzucił, lecz Piotr Dudek nie zareagował, mimo protestów. Jednak to podopieczni trenera Blain zachowali więcej zimnej krwi.
Za to w czwartym secie musieli gonić Zaksę. Kilka błędów w rozegraniu popełnił Uriarte, bełchatowianie mieli problemy w przyjęciu zagrywki. Jednak mając w składzie takich siatkarzy jak Wlazły czy Lisinac, żadna przewaga przeciwnika nie jest wystarczająca. PGE Skra w końcówce znów zachowała spokój: najpierw odrobiła straty, a ostatni punkt zdobył kapitan drużyny.
Zaksa - PGE Skra 1:3
Sety: 25:22, 26:28, 24:26, 23:25
Zaksa: Toniutti, Deroo, Bieniek, Konarski, Buszek, Wiśniewski, Zatorski (libero) oraz Bociek, Czarnowski, Semeniuk
PGE Skra: Uriarte, Penczew, Lisinac, Wlazły, Winiarski, Kłos, Milczarek (libero) oraz Piechocki (libero), Szalpuk, Gladyr