PIŁKA NOŻNA. GKS pod koniec rundy jesiennej był rewelacją ekstraklasy, długo zajmując miejsce w czołówce. Pod koniec roku drużyna wpadła jednak w dołek, który z czasem zamienił się w wielki dół. Pogrzebany został w nim Kiereś, który za zdobycie pięciu punktów na ostatnie 33 możliwe zapłacił posadą.
O ile kiepską końcówkę jesieni można jeszcze rozgrzeszyć wąską kadrą i przemęczeniem zawodników, o tyle pięć porażek w sześciu wiosennych meczach nie miało prawa się przytrafić. Zwłaszcza że GKS nie grał w tym czasie z potentatami, a z innymi drużynami walczącymi o utrzymanie. I zwłaszcza że zimą do Bełchatowa trafili piłkarze ze szczytu listy transferowej Kieresia. Czarę goryczy przelała ostatnia kompromitująca porażka w
Szczecinie ze słabą Pogonią, która do tego momentu nie wygrała wiosną ani razu. A zespół z Bełchatowa rozbiła 3:0...
Problemem beniaminka był też styl. A raczej jego brak. - GKS to jedna z nielicznych drużyn w Polsce, po której widać, że trenuje schematy - mówił niedawno Kamil Kosowski, były skrzydłowy bełchatowian, a obecnie ekspert telewizyjny. Teraz Kosowski tych słów z pewnością by nie powtórzył. Akcje skrzydłami, sprytne podłączenia bocznych obrońców czy zabójcze kontry, które cechowały zespół jesienią, to już przeszłość.
Wydaje się jednak, że nie tylko słabe
wyniki i równie zła gra stoją za zwolnieniem Kieresia. Zauważalna była też bezradność 40-letniego szkoleniowca. - Przed nami przerwa na mecze reprezentacji. Klub ma więc czas, by zastanowić się, co ma się dziać przez te dwa tygodnie i w finale całego sezonu - mówił Kiereś po porażce w Szczecinie. Nie były to raczej słowa trenera, który jest pewny swego i wie, że za chwilę będzie już lepiej. Tak raczej powiedziałby czekający na wyrok skazaniec. Wyrok więc zapadł.
Pożegnanie z dotychczasowym trenerem oznacza, że pracę stracił szkoleniowiec z największym stażem w ekstraklasie. Kiereś swoje drugie podejście jako samodzielny dowodzący GKS rozpoczął 9
stycznia 2013. Przez ten czas doprowadził do niemal cudownego utrzymania w ekstraklasie, a po spadku bez większych problemów wprowadził drużynę z powrotem do najlepszych.
GKS wciąż znajduje się nad strefą spadkową, mając siedem punktów przewagi nad Zawiszą
Bydgoszcz. A przecież mówimy o beniaminku, który ma jeden z najniższych budżetów w ekstraklasie. Czy Kiereś nie zasłużył więc na większy kredyt zaufania i czy faktycznie radził sobie z GKS tak źle? Odpowiedź dadzą dopiero wyniki osiągane przez nowego szkoleniowca.
A wszystko wskazuje na to, że zostanie nim Marek Zub. 48-letni szkoleniowiec niedawno rozstał się z Żalgirisem Wilno, z którym zdobył m.in. dwa tytuły mistrza Litwy, trzy krajowe puchary i jeden Superpuchar. W grudniu, tydzień przed odejściem z Żalgirisu, został też wybrany na trenera roku na Litwie. Jeśli Zub ostatecznie trafi do GKS, będzie to dla niego powrót do Bełchatowa. Wcześniej pracował w nim w sezonie 2006/2007 jako asystent trenera Oresta Lenczyka. Tamte rozgrywki GKS zakończył z największym sukcesem w historii, czyli wicemistrzostwem Polski. Teraz spełnieniem marzeń byłoby utrzymanie.