Od początku biegu tempo było niezwykle szybkie. Po kilkudziesięciu kilometrach można było się zakładać, że niemal na pewno padnie nowy rekord
Łódź Maratonu DoZ.
Przy efektownej oprawie, w blasku laserów i świateł, pierwszy na mecie zameldował się Etiopczyk Belachew Ameta z czasem 2:10.01. To nowy rekord, który wcześniej należał do Etiopczyka Toli Bane (2:11.29 z 2012 r.). Na drugim miejscu uplasował się Kenijczyk Stephen Kibiwot (2:10.03), a trzeci Etiopczyk Teferi Wodajo (2:11.22). Tuż za podium uplasował się Polak etiopskiego pochodzenia Yared Shegumo, który uzyskał
wynik 2:12.13 i tym samym osiągnął najlepszy wynik w swojej karierze. - Jestem szczęśliwy! Wszystko zawdzięczam ciężkiej pracy. Wiem, że stać mnie na jeszcze więcej. Nie stawiam sobie konkretnych celów. Po prostu chcę biegać coraz szybciej - mówił Shegumo.
W rywalizacji kobiet zwyciężyła Karolina Jarzyńska, która od początku była uważana za główną faworytkę. - To dla mnie nietypowa sytuacja. Staram się nie obarczać dodatkową presją. To jest maraton, więc niczego nie mogę obiecać. Ale jedno jest pewne. Dam z siebie wszystko i postaram się pobić swój rekord życiowy, czyli 2:27.16 - mówiła 31-letnia zawodniczka.
I dotrzymała słowa! Jarzyńska od początku biegła rewelacyjnie. Pierwsze 10 km pokonała w czasie 34 minut, co jest szaleńczym tempem. Później jednak nieco osłabła, a na ulicy Maratońskiej, najtrudniejszym odcinku od 27 do 35 km, musiała walczyć z silnym wiatrem. Ostatecznie Jarzyńska dotarła do mety z genialnym czasem 2:26.44! Do rekordu Polski zabrakło niewiele, bo zaledwie 36 sekund! Mimo to żadna inna Polka nie pobiegła szybciej maratonu w naszym kraju niż właśnie Jarzyńska, która chwilę po przekroczeniu końcowej linii upadła. Skrajnie wykończona nie była w stanie poruszać się o własnych siłach. - Dziękuję organizatorom. To był cudowny maraton! Trasa była świetnie przygotowana, atmosfera też nigdy nie zapomnę. Łódzki maraton to już światowa ekstraklasa - mówiła Jarzyńska.